top of page

Tajlandia - plażing w wersji wspinaczkowej

Nasza zima to doskonały czas na wspinanie na południu Tajlandii, w okolicach Krabi, a konkretnie na półwyspie Phra Nang. Miejsce to znane jest ze wspaniałych skalnych ścian porośniętych egzotyczną roślinnością, na których wytyczonych zostało wiele sportowych dróg wspinaczkowych.


Do Krabi dojechaliśmy autokarem nocnym z Bangkoku (uwaga: nie polecamy próbować ani nawet zbliżać się do posiłków serwowanych po drodze w cenie biletu!). Dalej komunikacją publiczną dostaliśmy się do niewielkiej, acz turystycznej, miejscowości Ao Nang, skąd pływają łodzie długorufowe na plaże Ton Sai, Railay West i Phra Nang.

Mijając podmywane przez fale, olbrzymie, żółto-pomarańczowe wapienne skały wiem już, że to będzie wspinaczkowy raj! Ale nie tylko wspinaczkowy: zachwycająca jest tu także dżungla z jej wszystkimi odgłosami, małe domki na palach (owiniętych nasączonymi czymś szmatkami żeby odstraszać skorpiony), pyszne ryby serwowane z grilla (zwłaszcza baracuda!), piaszczysto-skaliste plaże, muzyka Boba Marleya niosąca się wieczorami po wodzie, żar lejący się z nieba i przypominający, że jesteśmy na drugim końcu Świata!

Po wyskoczeniu z longtail boat, która nie podpływa do samego brzegu plaży Ton Sai ze względu na skaliste dno (mina turystów brodzących po kolana w wodzie z ogromnymi walizkami - bezcenna!), udajemy się na poszukiwania noclegu. Ze względu na szczyt sezonu nie jest to takie proste, bungalow zmieniamy w czasie wyjazdu kilka razy. Każdy z nich stoi na palach, zaopatrzony jest w moskitierę i wszystkie możliwe otwory zagrodzone ma siatką. To sposób na... małpy. Na półwyspie zaobserwowaliśmy urocze, trzymające się z daleka, czarne langury z białymi okularami oraz makaki... Makaki to temat na osobną opowieść: jeśli nie wierzyłeś w to, jak w bajkach Disneya małpa zabiera dziecku lizaka albo rzuca w ludzi skórkami banana, to uwierz :)

Dzień wspinaczkowy na Ton Sai zaczyna się dość wcześnie rano. Trzeba zdążyć przed południowym słońcem, które zniechęca do jakiejkolwiek aktywności. No, chyba że za aktywność uznać leżakowanie w cieniu palm, pluskanie się w wodzie, zbieranie muszli rozsianych dookoła w ogromnych ilościach albo sączenie przez słomkę zawartości świeżego kokosa, rozłupanego na naszych oczach maczetą.

Po południu, kiedy upał nieco zelżeje, można wrócić do wspinania. Czasu starcza jednak tylko na kilka wstawek, ponieważ tutaj ciemność zapada dość wcześnie, przez cały rok o tej samej porze. Do wyboru mamy wielkie ściany startujące wprost z plaży, drogi do których należy dopłynąć łodzią, takie które dostępne są tylko w czasie odpływu i takie, do których dostać się trzeba przez dżunglę. Znajdziemy tu przewieszenia, okapy, długie ciągowe piony; klamki, dziurki, tufki, zacięcia, rynny... Wspinaczkowy raj!

Niezwykła jest też atmosfera, jaka panuje na półwsypie odciętym od świata przez morze i dżunglę. Zwłaszcza wieczorami, kiedy rodzinne knajpki rozświetlają się lampkami z kokosów, ryby skwierczą na grillu, Tajowie z dredami serwują Boba Marleya, ktoś ćwiczy triki na slacku, obok ktoś zastygł w wyszukanej pozycji jogi...

Tak właśnie jest na plaży Ton Sai (skały wznoszą się również nad Railay East, Railay West i Phra Nang, jednak zdecydowanie najbardziej klimatycznym miejscem jest właśnie Ton Sai). Spotkać tu można ludzi z całego Świata, uśmiechniętych, otwartych, ciekawych. To od takiej ekipy właśnie dowiadujemy się o istnieniu nieopodal kolejnego wspinaczkowego raju... Koh Yao Noi!




Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page