top of page

Rumunia - pięknie i... smutno?

Do Rumunii wybraliśmy sie samochodem. Było to jesienią, piękna wrześniowa pogoda, idealnie na wspinanie, spanie w aucie, ogniska na odludziach, wędrowanie po rozsławionych Fogaraszach.


Pierwsze widoki po drodze zachwyciły. Miasteczka z ceglasto-czerwonymi dachami, białe wieże kościołów, dookoła żółte pola i zielone lasy. Ale im bliżej przyglądaliśmy się Rumunii, im bardziej wjeżdżaliśmy pomiędzy domy... tym smutniejsze wrażenie na nas wywierała.


Rumuńskie wsie są praktycznie opustoszałe. Wieczorami w co dziesiątym domu świeci się światło. Na ulicach tylko wiatr i szwendające się watahy bezpańskich psów.


Po dojechaniu do Cheile Turzii, niedaleko Kluż-Napoki, skupiliśmy się na wspinaniu. Wąwóz piękny, może nieco mniejszy niż popularna Paklenica w Chorwacji, ale wyjątkowo urokliwy. Niestety, z jakością obicia nieco gorzej. Długo pamiętać będę drogę, na której każda wpinka była zaskoczeniem... przykrym...

Po kilku dniach w Cheile Turzii postanowiliśmy udać się w Fogarasze. I muszę przyznać, że infrastruktura rozwinięta w okolicach Drogi Transfogaraskiej oraz gęsta sieć szlaków zupełnie mnie zaskoczyły. Serpentyny dochodzące do wysokości 2034 m n.p.m., tunel przebijający się z Siedmiogrodu na Wołoszczyznę - nie ma co, miał Ceaușescu rozmach!


Same Fogarasze przywitały nas nieco dżdżystą pogodą, szczyty pochowały się za chmurami, ale mimo to zarzuciliśmy plecaki na plecy i ruszyliśmy w drogę. Bardzo urokliwe pasmo kojarzyło mi się na przemian z Tatrami i Bieszczadami.


Zaskoczyła mnie spora ilość turystów, których spotkaliśmy. Wynikało to może z faktu, że wybraliśmy dość popularny odcinek szlaku, startujący z Drogi Transfogaraskiej, biegnący do Negoiu, drugiego pod względem wysokości szczytu Rumunii. Doskonale oznaczona, mocno wydeptana ścieżka i schrony dla osób nieposiadających namiotu to kolejne elementy, który sprawiają, że Fogarasze są tak przyjazne wędrowcom.


Krótki pobyt w Rumunii zakończyliśmy zwiedzaniem miast. Wyjątkowo klimatyczna Sighișoara nad Wielką Tyrnawą zachyciła nas Starym Miastem położonym na wzgórzu. Kolorowe kamieniczki, zabytkowy cmentarz, z daleka widoczna wieża zegarowa - wszystko to słusznie uznano za unikatowy zespół i wciągnięto na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.


Odwiedziliśmy także Sybin. Stare Miasto - jak to zwykle ze starówkami bywa - zrobiło na nas pozytywne wrażenie, choć dało się zauważyć, że lata świetności miasto ma już dawno za sobą, a większość ludzi, których można spotkać na ulicach to nie Rumuni, ale turyści.


Właściwie każdy wyjazd, każdy nowy poznany kraj to mieszanka uczuć. Coś się podoba, coś się nie podoba. Coś zachwyca, coś przeraża. W przypadku Rumunii moje odczucia były jednak inne i może dlatego tak trudne do zaklasyfikowania. Piękna, górzysta, rozległa Rumunia mogłaby być krainą mlekiem i miodem płynącą, a jest... na swój sposób smutna.


Dla urozmaicenia trasy zdecydowaliśmy się na powrót europejską drogą E79. A wyglądała ona tak jak widać na zdjęciu powyżej :)



Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page