top of page

USA - podróżowanie jest proste!

Pomysł na wyjazd do Stanów Zjednoczonych pojawił się w mojej głowie już bardzo dawno temu. I choć zazwyczaj dość szybko przechodzę od pomysłu, przez fazę planowania do realizacji, to tym razem zajęło mi to lata. Przede wszystkim z powodu psów, które pojawiły się w międzyczasie. Dwa dzikusy zwiedziły już sporo krajów Europy, jednak podróż za Ocean wymagała nieco więcej namysłu. Nie będę tutaj opisywać jak zorganizować lot z psem, jeśli jednak ktoś szuka takiej informacji - zapraszam do kontaktu. Skupię się raczej na tym, że skoro nam udało się wyjechać do USA z dwoma psami na kilka miesięcy, to znaczy, że bez psów będzie prościej i nie ma co się zastanawiać, trzeba lecieć! :)

Planując wyjazd wspinaczkowy zapewne wiele z Was zdecyduje się - tak jak my - na objazdówkę po różnych rejonach wspinaczkowych, przy okazji oglądając zachwycające parki narodowe i stanowe. I słusznie! Moim zdaniem to jest najlepsza opcja, pod warunkiem, że dysponuje się czasem wyjazdu dłuższym niż miesiąc. W tym celu bezwarunkowo trzeba mieć samochód. I tu warto zaznaczyć, że samochód można wypożyczyć, albo... kupić.


Wbrew pozorom zakup auta jest - w przypadku długiego wyjazdu - opcją korzystniejszą. I wcale nie jest to skomplikowane. Owszem, trzeba zarezerwować kilka dni na załatwienie formalności - rejestrację samochodu, zakup ubezpieczenia. Do tego trzeba mieć również jakiś adres, na który przyjdą dokumenty. Może być to adres znajomego, nie musimy być tam zameldowani. Zakup auta wymaga trochę więcej zachodu niż wypożyczenie, ale rekompensuje to przewaga plusów nad minusami. Przede wszystkim, kupując samochód i sprzedając go po kilku miesiącach odzyskujemy znaczną część pieniędzy. Poza tym, nie musimy stresować się (aż tak) możliwymi usterkami, ryskami, zadrapaniami. A do zrobienia tychże w przypadku wizyt w rejonach wspinaczkowych będzie dużo okazji. No i to co najważniejsze z mojej perspektywy - możemy kupić vana i w nim spać, nie wydając tym samym ani centa na noclegi.

No właśnie, noclegi. Nie mam pojęcia dlaczego, ale w żadnym przewodniku nie znalazłam informacji na temat możliwości nocowania w terenie w USA. A te możliwości są ogromne!


Na początku trochę mieliśmy z tym problem. Wiedzieliśmy, że wtargnięcie na czyjąś ziemię w Stanach traktowane jest bardzo poważnie. Z drugiej strony, spanie na parkingach przy autostradach nie bardzo nas urządzało. Po kilku miesiącach podróżowania w ogóle nie przejmowaliśmy się planowaniem noclegów. Nauczyliśmy się czego szukać, na jakie znaki patrzeć i o co pytać.


Przede wszystkim BLM. Bureau of Land Management to federalna agencja rządowa zarządzająca ogromnymi terenami, zwłaszcza na zachodzie USA. Na ziemiach BLM zorganizowane są różnego rodzaju campingi, czasem wyposażone w toaletę, miejsca ogniskowe, ławeczki, pompę z wodą, a czasem zupełnie minimalistyczne, właściwie bez żadnych udogodnień. Można spać pod namiotem, w samochodzie, w hamaku. Za takie miejsca noclegowe pobierane są opłaty rzędu kilku - kilkunastu dolarów.

Zupełnie darmowe jest natomiast biwakowanie na terenach BLM poza campingami. Jest to możliwe, chyba że napotkamy w danym rejonie informację o zakazie lub jakiegoś rodzaju ograniczeniach. Warto je respektować, bo nie są wyssane z palca, tylko mają jakieś sensowne uzasadnienie. W przypadku biwakowania w terenie trzeba liczyć się z ograniczonym czasem - zazwyczaj 14 dni. Jeśli mniej / więcej, to na pewno będzie gdzieś tabliczka informująca o tym fakcie. Co ciekawe, miejsca popularne, oblegane przez np. wspinaczy, wcale nie są źle widziane i likwidowane. Odwrotnie - BLM zapewnia w sezonie przenośne toalety, żeby ograniczyć problem zanieczyszczania okolicy.


Po drugie, National Forest. Podróżując po Stanach przejeżdża się obok niezliczonych parków narodowych i stanowych. W ich obrębie wyznaczone są miejsca campingowe, ale po pierwsze są one dość drogie, po drugie podlegają rezerwacji, czasem z dużym wyprzedzeniem. Natomiast biwakowanie na terenach lasów państwowych nie wymaga rezerwacji i nie zawsze jest płatne. Podobnie jak w przypadku BLM opłaty są na zorganizowanych campingach z toaletami, ławeczkami, ringami ogniskowymi. Poza nimi - można spać, chyba że trafimy na zakaz. Tutaj też istnieją ograniczenia czasowe, różne na terenie różnych lasów. Nawiasem mówiąc "lasy" to nie zawsze lasy. Czasem to krzaczaste pustkowia, prerie, hektary traw. Ale zasady te same :)

W trakcie naszej podróży wyrobiliśmy sobie nawyk rozglądania się za brązowymi strzałkami, wskazującymi dostęp do National Forest. Wystarczy podążyć we wskazanym kierunku, a na pewno znajdzie się dogodne miejsce do biwakowania.




Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page