top of page

Włochy - rejony wspinaczkowe też podlegają "modzie", czyli kilka wspomnień z zapomnianej S

Sperlonga to był mój pierwszy wspinaczkowy trip "westowy". Wyjazd bardzo udany, nawet z życiówką - śmieszną może z dzisiejszego punktu widzenia, ale jakże wtedy ważną i motywującą!

Do Sperlongi, położonej mniej więcej w połowie drogi między Rzymem a Neapolem, pojechaliśmy w grudniu. Nie jest to może najbardziej sprzyjający okres na pobyt tam, ale pogoda była znośna. O tej porze roku jest tam nawet kilkanaście stopni i raczej nie pada. Pewną niedogodnością może być fakt, że ze względu na brak turystów, praktycznie wszystko w okolicy jest pozamykane - zarówno restauracje, jak i pensjonaty. W tamtych czasach jednak nie stanowiło to dla nas przeszkody, ponieważ i tak spało się na dziko, na plaży. Później były już z tym problemy, ze względu na fakt, że jest to teren prywatny. Obecnie wspinanie na owej plaży w ogóle jest niedostępne.

Pierwszą część wyjazdu spędziliśmy na Spiaggia St. Agostino, wspinając się na okolicznych skalnych ścianach. Dopiero w połowie pobytu przenieśliśmy się bliżej Grotta dell'Arenauta. Wspinanie tam - jak na mój ówczesny poziom - było trudne, ale pouczające. Klimat natomiast, jaki panował pod skałami (niemal wyludnionymi) - niepowtarzalny. Do dziś z uśmiechem wspominam gotowanie a la jaskiniowcy i Wigilię przy świecach w grocie :)

Wiem, że pewnym problemem była zawsze kwestia noclegów na plaży. Być może to właśnie spowodowało zablokowanie dostępu do rejonu. Mam jednak nadzieję, że (jak to już bywało) problem jest tymczasowy i niedługo znowu będzie można cieszyć się wspinaniem w Grocie.

Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page